Strona:Maria Steczkowska - Wycieczka na Babią górę.djvu/22

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

znak graniczny, przez sam bowiem grzbiet góry przechodzi granica węgierska, tak że północna jéj strona na Galicyą, południowa zaś na Orawę spogląda. Gdyby sprzyjała pogoda, piérwszą bezwątpienia byłoby rzeczą nasycić oczy rozległym widokiem, jakiego wysokość góry i piękność okolicy domyślać się każe; ale teraz gdy mgły i chmury, niby ciemna, dziwacznie udrapowana kurtyna, cudny zasunęły krajobraz, a ostry wiatr i wilgoć dreszczem nas przejmowały, bardzo miłym był widok ognia, przy którym można było ogrzać się i wypocząć po kilkogodzinnéj podróży. Altana wystawiona z kamienia, nie mogła nas uchronić od dészczu, który ciągle rosił, gdyż przed trzema dniami gwałtowna burza dach zerwała. Wnętrze altany było zupełnie zawalone kamieniami; pod zewnętrzną więc ścianą ustawiona deska, szczątek zwalonéj także przez wiatry piramidy mierniczéj, służyła nam za ławkę, płaski kamień zastępował miejsce stołu, a suche gałęzie kosodrzewu wesołym płonęły ogniem. Tu więc wypo-