Strona:Maria Steczkowska - Obrazki z podróży do Tatrów i Pienin.djvu/255

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

mię dreszczem. Z nieopisanym zapałem, ale obok tego z jakąś obawą wstępowałam w te piękne doliny, a na szczyty wznoszące się dumnie do koła, nieśmiały wźrok podnosiłam, uważając je za niedostępne dla mnie. Takato jest moc uprzedzeń, taka nieufność we własne siły, która nieraz w życiu odstręcza nas od wzniosłych przedsięwzięć i cel życia wytknięty nam przez Boga wielki, szczytny, nieba dosięgający, jak ów olbrzym tatrzański, każe uważać za niedościgły. Oby! tak jak się stało ze mną w moich górskich wędrówkach, mógł się każdy przekonać w pielgrzymce życia, że chęć szczera i wytrwałość, zdolne przełamać wszelkie przeszkody; że trudności które z daleka zdają się nieprzezwyciężonemi, maleją i nikną w miarę jak z nimi walczymy. Oby wszystko co prawdziwie wielkie, piękne, Bogu chwałę a bliźnim szczęście przynoszące, pociągało ku sobie dusze i serca, pobudzając do ofiar i poświęceń szlachetnych!
Z wielkim moim żalem nie jechaliśmy na Łysą polanę, i nieznaną mi wówczas Jaworzynę spizką, którędy byłoby bliżéj i piękniéj, ale spuściliśmy się z góry bukowińskiéj ku Białce. Kapryśna to i swawolna rzeka, zepsute, rozpieszczone Morskiego Oka dziecię. Czasem płynie spokojnie w swojém łożysku, a szum jéj dolatuje zdala niby melodyja wesołéj, półgłosem nuconéj piosenki; ale gdy wzbierze, niktby jéj nie poznał. Szmaragdowe wody zmienione w brudny kał, nie znają hamulca, nie ulękną się żadnéj przeszkody, nic oprzeć się nie zdoła ich szalonemu pędowi. Jeżeli napotkają wzgórze, póty biją gwałtownym nurtem o kamieniste ściany, póty je podmywają, póki nareszcie wzgórze nie rozsypie się w gruzy i napastnicy wolnego nie otworzy przejścia. Jeżeli zawadza bryła granitu, Białka unosi ją na falach i wszelkie przełamawszy zapory, rozlewa się szeroko po pastwiskach i polach, które po ustą-