Przejdź do zawartości

Strona:Maria Rodziewiczówna - Byli i będą.djvu/164

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

szawie. Jabym się rozchorowała z niepokoju, jakbyś był sam daleko. Tylko mnie nie strasz! Nie będziesz się zadawał z byle kim! Dobrze? Ty nie występuj sam, ani tak zuchwale! Embrasse moi, et n’en parlons plus! Nudzisz się tutaj, możebyś chciał pojechać gdzieindziej? Zabawić się?
— Nie, mamo, zostańmy jeszcze dni kilka i wracajmy do Warszawy.
— Poczekaj, dziad bawi w Karlsbadzie, nie przeżyje. Ach, żeby dziad słyszał, coś ty mówił przedtem.
— Dziadowi nigdy nie powiem. Poco? Onby mnie nie zrozumiał. A mamie powiedzieć muszę. Prawda, mama wiedzieć musi — dodał pieszczotliwie, serdecznie.
— Mon pauvre petiot, dobrze, dobrze, jakoś to się urządzi. Allons faire un tour. Za parę lat wszystkie dueryery będą mi pochlebiać. Grand béta, będziesz w księżniczkach przebierał, choć niby tylko Hrehorowicz. Attends venir!
I już rozweselona, ubawiona, roiła o świetnych planach matrymonjalnych dla pięknego jedynaka i była z niego dumna, i o przyszłość jego świetną spokojna i pewna!