Strona:Maria Pawlikowska-Jasnorzewska - Szkicownik poetycki.djvu/31

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

młynki szaleństwa, spirale temperamentu, kaskady myśli jaskrawych, wysokonośnej poezji.
Wywężają się, w nocy absolutnej, głębokiej, z najlepszą wolą, z potęgą i optymizmem ku górze, uświetniając festyn natury — i giną marnie.
Gardzę sobą, rakietą rozsypującą się właśnie w setki ciężkich złotych łez, z których będą jeszcze gwiazdy, gwiazdy przemijające...
Pyrotechniku wspaniały, który dodajesz świadomość do substancyj palnych, o czemuż Ci ta mieszanina nie wybuchła już podczas mieszania jej w moździerzu eksperymentów?...