Strona:Marceli Motty - Przechadzki po mieście 05.djvu/85

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

padkiem, w kościele grodziskim i zniszczył znaczną część budynku. Ksiądz Aleksy, mimo opłakanego stanu zdrowia, wziął się energicznie do naprawy, a powodowany estetycznym swoim zmysłem, nie poprzestał na tem, co było konieczne, lecz, korzystając ze sposobności, zmienił lub urządził na nowo w znacznéj części wnętrze kościoła, aby, ile możności, wszystko ozdobne i piękne było dla oka. Pociągnęło to za sobą wielkie koszta i pomnożyło ciężar długów nie tylko parafialnych, lecz i proboszczowskich, które jut przedtem były znaczne. Szemrali i oburzali się, jak mi wtenczas mówiono, parafianie, a klęska owa pożarna i jéj następstwa znękały do reszty siłę żywotną księdza Aleksego. Był on po ostatnim powrocie swoim z Poznania tak schorzały, iż od czasu do czasu leżeć musiał w łóżku, bo żołądek i nogi usług swych odmawiały; bez względu na to jednak, ile mógł, wypełniał obowiązki swoje kapłańskie, przed ołtarzem i w konfesyonale. Ale przyszła nakoniec straszna chwila zupełnego sparaliżowania dolnéj części ciała, dał się więc przewieść do Poznania, gdzie w szpitalu, pod opieką Sióstr Miłosierdzia jeszcze kilka miesięcy przeleżał. Odwiedziłem go tam nieraz i podziwiałem jego siłę moralną, albowiem, mimo ustawicznych boleści nerwowych i ciągłego widoku bliskiéj śmierci, okazywał w rozmowie umysł swobodny, rozprawiał o bieżących wypadkach, wypytywał o znajomych, czasem dzienniki i książki czytywał. W połowie lutego siedemdziesiątego drugiego roku skończyły się jego cierpienia. Chociaż dzień był mroźny i wiatr gwałtowny, gdy go do Grodziska wywożono, całe duchowieństwo nasze z biskupem Janiszewskim na czele, stanęło przed trumną, a przepełnił się ludem Bernardyński plac, bo któżby tu w Poznaniu nie był wiedział o księdzu Prusinowskim i nie był chciał uczcić jego pamięci!