Strona:Marcel Proust - Wpsc01 - W stronę Swanna 03.djvu/75

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

nie będzie już kochał Odety; kiedy nie będzie miała żadnego powodu kłamać przed nim; wówczas będzie się mógł wreszcie dowiedzieć, czy w dniu gdy zaszedł do niej popołudniu, była w łóżku z Forchevillem? Często, przez kilka dni, podejrzenie że ona kocha kogoś innego odwracało go od problematu Forchevillle’a, czyniło mu go prawie obojętnym, niby nowe formy tej samej choroby, które zdają się nas na chwilę uwalniać od poprzednich. Były nawet dnie, w których Swanna nie dręczyło żadne podejrzenie. Myślał, że jest uleczony. Ale nazajutrz rano, przy obudzeniu, czuł w tem samem miejscu ten sam ból, którego poczucie w ciągu poprzedniego dnia rozcieńczył niejako w strumieniu innych wrażeń. Ale ból nie ruszył się z miejsca. I nawet właśnie ostrość tego bólu obudziła Swanna.
Ponieważ Odeta nie dawała mu żadnych objaśnień co do tak ważnych rzeczy, które zaprzątały ją każdego dnia, Swann — mimo iż dość długo żył, aby wiedzieć, że nie istnieją żadne ważne sprawy oprócz przyjemności — nie mógł się długo wysilać na ich uprzytomnienie: mózg jego działał w próżni. Wówczas przeciągał palce po zmęczonych powiekach, jakby przecierał szkła lornetki, i przestawał całkowicie myśleć. Pływały wszelako po owem tajemniczem morzu pewne zajęcia, zjawia-

71