Strona:Marcel Proust - Wpsc01 - W stronę Swanna 02.djvu/170

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

wet gdyby już poszła do domu, znalazła się mimo to w restauracji przy bulwarach. Dotarł aż do Maison Dorée, wszedł dwa razy do Tortoniego. Nie znalazłszy jej nigdzie, wychodził z Café Anglais, idąc wielkim krokiem, z błędnemi oczami, do powozu który czekał na rogu bulwaru des Italiens, kiedy zderzył się z osobą spieszącą w przeciwnym kierunku: była to Odeta. (Wytłumaczyła mu później, że, nie znalazłszy miejsca u Prévosta, poszła coś zjeść do Maison Dorée; siedziała we framudze, gdzie Swann jej nie dostrzegł, a teraz wracała do swego wehikułu.).
Tak dalece nie spodziewała się go ujrzeć, że się wzdrygnęła. Co się tyczy Swanna, uganiał po Paryżu nie dlatego aby uważał za możliwe spotkać Odetę, ale że mu było zbyt ciężko wyrzec się tego. Ale owa radość, którą rozsądek jego przestał uważać na ten wieczór za dostępną, wydała się obecnie tem rzeczywistszą; nie przygotował jej przez rachunek prawdopodobieństwa, przyszła z poza niego; nie potrzebował jej czerpać ze swego mózgu, tryskała sama z siebie, sama niosła mu tę prawdę, promieniującą tak, iż rozpraszała nakształt snu samotność, której się obawiał; prawdę, na której opierał bezwiednie swoje błogie marzenie. Tak podróżny, przybywszy w piękny czas nad Morze Śródziemne, niepewny istnienia krajów które dopiero co opuścił,

166