Strona:Marcel Proust - Wpsc01 - W stronę Swanna 02.djvu/131

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

z ich strony, jednem zaklęciem albo jedną pigułką postawi ich znów na nogi.
Odeta siadła na haftowanej kanapie koło fortepianu.
— Pani wie, ja mam swój kącik, — rzekła do pani Verdurin.
Ta, widząc że Swann siadł na krześle, kazała mu wstać:
— Niedobrze panu tutaj; niechże pan siada koło Odety; prawda, Odeto, zrobisz panu Swannowi trochę miejsca?
— Jaki ładny beauvais, — rzekł przed zajęciem miejsca Swann, który chciał być miły.
— Och, bardzo jestem rada, że pan się poznał na mojej kanapie, — odparła pani Verdurin. I uprzedzam pana, jeżeli pan chce zobaczyć drugą równie piękną, niech pan z tego odrazu zrezygnuje. Nigdy nie zrobili nic podobnego. Krzesełka też są cudy. Później pan to obejrzy. Każdy bronz odpowiada tematowi haftu na siedzeniu; wie pan, może się pan ubawić, jeśli pan chce to obejrzeć, przyrzekam panu chwilę prawdziwej uciechy. Choćby tylko same fryzy na szlakach: o, patrz pan, te listki wina na czerwonem tle Niedźwiedzia i Winogron. Jak to rysowane! Co pan na to; myślę, że ci to już chyba umieli rysować! Czy nie jest apetyczne to winogrono? Mąż twierdzi, że ja nie lubię owoców, dlatego

127