Strona:Marcel Proust - Wpsc01 - W stronę Swanna 01.djvu/247

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

sprawdzone zresztą) na serce, które już nie jest nietknięte, jak moje; na serce, którego wada już nie da się wyrównać. W twoim wieku, pacholę, nie są wskazane. Dobranoc, sąsiedzi, — dodał, żegnając nas z ową wymykającą się nagłością, która mu była właściwa. I, obracając się ku nam z wzniesionym po doktorsku palcem, streścił swoją konsultację:
— Nie radzę Balbec przed pięćdziesiątym rokiem, a i to zależy od stanu serca, — krzyknął.
Ojciec zagadywał go jeszcze nieraz później, dręczył go pytaniami; daremne wysiłki! Jak ów uczony oszust, co na sporządzanie fałszywych palimpsestów zużył trud i wiedzę, których setna część byłaby starczyła na to, aby mu zapewnić sytuację zyskowniejszą ale uczciwą, pan Legrandin, gdybyśmy nastawali jeszcze, byłby w końcu stworzył całą etykę krajobrazu i geografję niebieską dolnej Normandji, raczej niżby przyznał, że o dwa kilometry od Balbec mieszka jego rodzona siostra i niżby się nam ofiarował z listem polecającym. List ten nie byłby tak bardzo przerażał pana Legrandin, gdyby miał absolutną pewność — jaką mógł był mieć w istocie, znając charakter mojej babki — że z niego nie skorzystamy.