Strona:Marcel Proust - Wpsc01 - W stronę Swanna 01.djvu/203

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

dym razie, musiałaby pani dobrze głowę zawinąć, dodał (nie spostrzegając oburzenia, o jakie ciotkę przyprawiała myśl, że byłaby zdolna wyjść na wieżę), bo, skoro się jest na górze, są tam straszliwe przeciągi! Niektóre osoby twierdzą, że uczuły tam chłód śmierci. Mimo to, w niedzielę zdarzają się zawsze towarzystwa, które przybywają nawet z bardzo daleka, aby podziwiać piękność panoramy i które wracają zachwycone. Ot, w przyszłą niedzielę, jeżeli pogoda się utrzyma, spotka pani tam z pewnością ludzi, bo mamy krzyżowe dni. Trzeba zresztą przyznać, że ma się stamtąd widok czarodziejski, rzut oka na dolinę, coś zupełnie osobliwego. Kiedy czas jest piękny, można widzieć aż do Verneuil. Zwłaszcza ogląda się naraz rzeczy, które zazwyczaj można widzieć tylko oddzielnie, jak bieg Vivonne i rowy w Saint-Assise-les-Combray, od których rzekę oddziela niby kurtyna wielkich drzew; lub wreszcie rozmaite kanały w Jouy-le-Vicomte (Gaudiacus vice comitis, jak pani wiadomo). Za każdym razem, kiedym się wybrał do Jouy-le-Vicomte, widziałem kawałek kanału; potem, kiedy skręciłem w ulicę, widziałem drugi, ale wówczas nie widziałem poprzedniego. Daremnie skupiałem je razem w myśli, to nie robiło wielkiego wrażenia. Z wieży św. Hilarego, to co innego: widać całą sieć obejmującą to miasteczko. Tyl-

199