Strona:Marcel Proust - Wpsc01 - W stronę Swanna 01.djvu/194

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

swoistego życia. Dlatego kochają żołnierzy, strażaków; mundur czyni je mniej wybrednemi co do twarzy; myślą, że całują pod pancerzem odmienne serce, zuchwałe i łagodne; i młody monarcha lub następca tronu odnosi najpochlebniejsze zwycięstwa w obcych krajach które zwiedza, nie potrzebując do tego regularnego profilu, który byłby może nieodzowny dla lada filistra.

Czytałem tedy w ogrodzie. Zajęcia tego ciotka nie uznawała poza niedzielą, dniem w którym wzbronione jest zajmować się czemś poważnem i w którym ona nie szyła. W dzień powszedni byłaby mi powiedziała: „jakto, ty znów zabawiasz się czytaniem, przecież to nie jest niedziela” — dając temu słowu zabawiać się znaczenie dzieciństwa i straty czasu. Ciocia Leonja gwarzyła z Franciszką, oczekując przyjścia Eulalji. Oznajmiła Franciszce, że widziała przechodzącą panią Goupil „bez parasola, w jedwabnej sukni robionej w Châteaudun. Jeżeli ma gdzieś daleko iść przed nieszporami, łatwo może ją skropić”.
— Może, może (co znaczyło: może nie) powiadała Franciszka, aby zbyt stanowczo nie odtrącać możliwości pomyślniejszego obrotu.
— Prawda, mówiła ciotka uderzając się w czoło, to mi przypomina, że nie dowiedziałem się, czy ona

190