Strona:Maciej Wierzbiński - Pękły okowy.djvu/147

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

głodna próżność poczynała wskazywać jej w nim różne niedostatki, tem więcej, że miała zawsze w ewidencji innego kawalera. Teoretycznie widziała w porywającym Polaku swego przyszłego męża lecz odkąd podbity zgodził się na ślub, ołtarz odsunął się, schował za jakąś górę. Skutkiem tego Wiktor nie potrzebował bywać w Gross Waldau w charakterze narzeczonego.
Siostra jego była z tego zadowolona, bo życzyła sobie dlań innej żony. Z końcem ćwierćrocza wyzbyła się ona obowiązków nauczycielskich i oddała się propagandzie polskiej w kołach Górnośląskiej Volkspartei, do której zapisał się jej ojciec.
Nastały takie czasy, że nawet bezpartyjni i wręcz apolityczni obywatele musieli przystąpić do jakiejś gromady, ujawnić swoją barwę. Rad nierad przeto dyrektor wyszedł ze swej skorupy. Dzięki temu ostrożny pan Wilhelm zdawał się zastrzegać przeciwko utożsamianiu go z „radykalno-polskim“ synem z tartaku. W ślad za nim poszła pani Agata. Figurowała na zebraniach kobiecych i urządzała „kawy“ agitacyjne a ciepłem popularnem słowem, dźwiękami chrześcijańskiego ducha umiała lepiej uderzyć w struny górnośląskich siostrzyc od panny Matyldy, myślącej kategorjami naukowemi.
Antagonizm zaostrzał się, temperatura atmosfery podnosiła szybko, niczem wybory do parlamntu. Policja Bezpieczeństwa upodobniała się bardzo prędko do Grenzschutzu; napłynęło dwadzieścia kilka tysięcy zakapturzonych żołnierzy Reichswehry i zwaliły się na teren plebiscytowy dziesiątki tysięcy najeźdźców, którzy, zgodnie szukając w srodze doświadczonym kraju grosza, hulaszczego bytowania i karjery, przynieśli ze sobą ferment, panujący w Niemczech, i grasowali, jak szarańcza. Imieniem Germanji wypowiedziały te hordy najbezwzględniejszą walkę polskości.