Strona:Lutnia. Piosennik polski. Zbiór trzeci.djvu/90

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
70

Ja, com go widział zbliska i zdala,
Skreślę ci jego postawę:
Kozacki hetman z miną kaprala,
Twarz ma powabną, jak na Moskala,
Oko szerokie i łzawe
A zatem mętne — dla tego właśnie,
Myśl nigdy nie lśni w tem oku;
Lecz na przeglądzie, kiedy was głośnie,
Mars dumny przed nim pełza i gaśnie
A wam ktoś mówił o smoku!

Wiecznie w mundurze, co go tak dławi
Jak rodzinny stryk Orłowa,
W nim śpi, poluje, z dworem się bawi,
Bo w nim się zrodził, w nim świat zostawi
To jego duszy połowa!
A co za zuchy, owi dworacy,
Adlerbergi, Baranowy!
Hulankę lubią, wprawdzie po pracy;
Więc rabusiami zwą ich Polacy,
Zawsze skorzy do obmowy!

Z czynownikami car się nie wdaje,
Znanymi z płaskich wykrętów;
Uczonym chętnie rękę podaje,