Strona:Lucy Maud Montgomery - Rilla ze Złotego Brzegu.djvu/35

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Przypominam sobie, że okropnie. Byłam onieśmielona i nikt nie poprosił mnie do tańca z wyjątkiem jednego chłopca, który był jeszcze bardziej nieśmiały ode mnie. Za tę nieśmiałość znienawidziłam go i prawdopodobnie dlatego drugi raz już mnie nie poprosił. Ja nie miałam prawdziwego dzieciństwa, Rillo. Wielka to strata w życiu i dlatego też chciałabym, abyś ty miała piękną i szczęśliwą młodość. Mam nadzieję, że pierwsza twoja zabawa będzie czemś takiem, co wspominać będziesz z przyjemnością przez cale życie.
— Wczoraj śniło mi się, że byłam na balu i nagle zauważyłam, że jestem w szlafroku i w rannych pantoflach, — westchnęła Rilla. — Obudziłam się z przerażeniem.
— Przypomina mi się mój straszny sen, — szepnęła panna Oliver w zamyśleniu. — Był to jeden z tych snów, które miewam często. Są one tak wyraźne, jak rzeczywistość.
— A co się pani śniło?
— Stałam na stopniach werandy tutaj, na Złotym Brzegu, spoglądając na dalekie pola Glen. Nagle w oddali ujrzałam długą srebrzystą połyskującą falę pokrywającą pola. Fala ta zbliżała się z każdą chwilą jak fala morska, która czasami zalewa wybrzeże. Po pewnym czasie całe Glen zostało przez nią pochłonięte. Pomyślałam: „Chyba fale te nie zbliżą się do Złotego Brzegu“, ale one szły bliżej i bliżej, tak szybko, że nim się zdołałam spostrzec, były już u moich stóp i wszystko zabrały... nie było nic oprócz wzburzonej wody w miejscu, gdzie dawniej było Glen. Chciałam się z tej wody wydostać,