Strona:Lucy Maud Montgomery - Rilla ze Złotego Brzegu.djvu/298

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
ROZDZIAŁ XXVI.
ODPŁYW NADCHODZI.

— Szukacie panie jakiejś nowej gwiazdy? — zapytał pan Meredith, zbliżając się do panny Oliver i Rilli, które stały w ogródku, wpatrzone w niebo.
— Tak, znalazłyśmy ją. Proszę spojrzeć, świeci ona nad wierzchołkiem najwyższej jodły.
— Przyjemnie jest patrzeć na coś, co istniało również przed trzema tysiącami lat, nieprawdaż? — zagadnęła Rilla. — Astronomowie twierdzą, że z ukazaniem się nowej gwiazdy następuje jakaś zmiana na dobre. Odnalezienie tej gwiazdy napawa mnie nową nadzieją, — dodała z zatamowanym oddechem.
— Nawet to zdarzenie nie może nic zmienić w ustroju świata, nie może zmienić faktu, że Niemcy wciąż zbliżają się do Paryża, — dorzucała Gertruda niechętnie.
— Chciałbym być astronomem, — rzekł pan Meredith w zamyśleniu, spoglądając na gwiazdę.
— Tak, to musi być niezwykła przyjemność, — przyznała panna Oliver, — przyjemność nieziemska. Chciałabym mieć jakiegoś astronoma w gronie moich przyjaciół.
— Opowiadaliby wtedy pani plotki ze świata niebieskiego, — zaśmiała się Rilla.
— Ciekaw jestem, czy astronomowie interesują się także ziemskiemi sprawami? — zagadnął doktór.
— Prawdopodobnie ci, którzy studiują kanały na