Przejdź do zawartości

Strona:Lucjan Siemieński-Portrety literackie tom 2.djvu/335

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

szcze promieni się. Przeciwnie dzieje się około suchych serc, zamkniętych w sobie; nic się do nich nie zbliża, bo nie czuje siły przyciągającéj; a to co bliskiém jest, martwieje. Cisza, ład symetryczny, wilgotny chłód, woń stęchlizny, zazwyczaj cechują taką pustynię, gdzie mogą mieszkać najzacniejsze osoby — ale poezya życia nigdy nie zagląda....
Bez poezyi życia, niewiem nawet jak można mieć pretensyę nazywać się poetą?

XIX.

W ostatnim lat życia dziesiątku czuł sędziwy jenerał częstsze i dolegliwsze napady podagry; jeździł léczyć się na nie do Karlsbadu, gdzie spotykając dużo dawnych znajomych z różnych dzielnic Polski przybyłych, nietylko krzepił zdrowie ciała, lecz i umysł odświeżał w tych rozmowach, co wiecznie około jednego, nigdy niewyczerpanego przedmiotu obracać się zwykły. Interesujący się wszystkiém mającém związek nietylko z literaturą, lecz stosunkami domowemi, towarzyskiemi, gospodarstwem, instytucyami publicznemi, wypytywał o szczegóły, badał usposobienie umysłów, i nieraz miał sposobność cieszyć się z postępu, gdy ten