Przejdź do zawartości

Strona:Lucjan Siemieński-Portrety literackie tom 2.djvu/283

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

To ten sam. Patrz jak ściska starego sługę, jak wypytuje o wszystko, a o sobie téż rozpowiada, że służył pod Dąbrowskim w legionach, a teraz przybywa z wojskami cesarza Napoleona, który przychodzi Polskę wskrzeszać:

Za Polskę teraz bój stoczemy,
Bo jeszcze nie zginęła, póki my żyjemy!

Młodzian ten, tułacz po obcych ziemiach, zjawia się jak Orest-mściciel. Potrzebnym był ten epilog. Dusza czytelnika rozdarta niesprawiedliwością losu, jaki spotkał cnotliwego starca, czuje się, jakby przygniecioną widokiem tryumfującéj zbrodni. Owa więc Nemezis historyczna ratuje od zwątpienia, ukrzepia wiarę w Opatrzność, która jeżeli dopuszcza ciężkie kary na naród, to i narzędzia tych kar, kiedy przekroczą granicę sprawiedliwości, upokarza i kruszy.........
Jeżeli opisowa część tego poematu pod każdym względem należy do klasycznych pereł polskiéj poezyi, to druga, lubo bogata w piękne wiersze i myśli, grzeszy deklamacyjnym liryzmem; ztąd podlega niedostatkom, które wyżéj wytknąłem.
Pewny jestem, że sam Morawski czuł czego niedostawało jego poematowi. Obdarzony trafnym sądem, niechybnie widział brak rozwinięcia epicz-