Przejdź do zawartości

Strona:Lucjan Siemieński-Portrety literackie tom 2.djvu/093

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

wydać raz w życiu sprawiedliwe świadectwo. Poznał dopiero w jaką, wpadł łapkę. Sprawa zagodzona z żydem; lecz Rozenberg najpiękniéjszą treść do komedyi zostawił.“
Oto mniéj więcéj w takiéj sferze towarzyskiéj musiał żyć Morawski podczas konsystencyi swojéj brygady w Lublinie — niedziw, dla czego myślami i uczuciami biegł zawsze do drogich przyjaciół warszawskich, a pisząc do nich, i nawzajem odbierając listy, znajdował w tém zajęcie dla swego umysłu, podnietę do utrzymania się w prądzie literackiego ruchu, słabém tylko echem stolicy odzywającego się na prowincyi.

VII.

Rok 1826 ciężkim lubo przewidywanym ciosem ugodził w serce kochającego jenerała.
Ożeniony od lat kilku z Anielą z Wierzchowskich, osobą pełną wdzięków, starannie wychowaną pod okiem księżny Izabelli Czartoryskiéj w Puławach, najlepszą żoną i matką dwojga małych dzieci, utracił ją na chorobę piersiową, która go o jéj stan już od niejakiego czasu trwożliwym robiła. Pielęgnował, zapobiegał niebezpieczeństwu, szukając dla niéj świeżego powietrza i słońca,