Strona:Lucjan Rydel - Pan Twardowski.djvu/52

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Ukosem na ziemię pada
I szeroko rozstrzelony
Kołem ognistem się jarzy
I ordyńców żywcem pali.
W koszu popłoch. Na wsze strony
Rozbiegają się Tatarzy
I jassyru poniechali,
Umykając z wrzaskiem, wyciem;
A szklana tarcza zdaleka
Żarem okropnym ich parzy
I na węgiel ich przypieka,
Tak, że nikt nie uszedł z życiem.
Twardowski po tej imprezie[1]
Znikł w oczach z tarczą swą szklaną[2]
W polskiem wojsku nie widziano,
Gdzie lot żupana go wiezie.



  1. „impreza“, z włoskiego impresa, przedsięwzięcie.
  2. „szklana tarcz“ Twardowskiego — soczewka olbrzymich rozmiarów. Maciejowski w swojej „Historji Piśmiennictwa Polskiego“ wspomina o tem, że Twardowski, czarnoksiężnik, miał — według podania — soczewkami zapalać odległe przedmioty.