Strona:Listy O. Jana Beyzyma T. J. apostoła trędowatych na Madagaskarze.djvu/331

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

swej opieki nad nieszczęśliwymi trędowatymi. Po co szukać daleko, czy to nie jest najlepszym dowodem opieki Najśw. Mateczki, że przysłała mnie na Madagaskar bez grosza w kieszeni, a ot już mam za co, dzięki ofiarności dobroczyńców, wybudować schronisko. Tak samo zupełnie będzie i z potrzebnem utrzymaniem, dlatego ja nietylko proszę Matkę Najśw. o wszystko, ale już naprzód dziękuję Jej, bo wiem, że na pewno wysłuchać raczy niegodne moje prośby i dopomoże ratować nieszczęśliwe ginące dusze tylu trędowatych. Tak się okropnie szerzy na Madagaskarze i okolicznych wyspach ta plaga, że zarażonych tą chorobą tysiącami tłoczą po rządowych schroniskach, a mimo to, w każdej prowincji jest kilkuset trędowatych, nie licząc tych, co się ukrywają przed władzą, których niema godz podziać i dlatego ci biedacy włócząc się wszędzie, roznoszą zarazę.
Muszę kończyć na razie, bo czasu mam okropnie mało. Polecam drogiego Ojca opiece Matki Najśw., a moją niegodność Jego modlitwom.