Strona:Liryka francuska. Seria druga.djvu/095

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Nasi ludzie — ludzie trwóg:
Drżą, że dziewki ich nie mają
Świec gromnicznych,
Że kadzidło nie ma woni,
Że w odludnej chyba niszy
Nad barwioną z gipsu głową
Kilka jeno róż się kłoni
W sennej ciszy.

Boją się, gdy legnie cień
Na ich pól stwardniałej grudzie, —
Boją się miesięcznych lśnień
Nad drętwotą swoich wód —
Trupa ptaka u swych wrót:
Nawet ludzi już się boją
Nasi ludzie.

Nasi ludzie są niezdolni,
Niedołężni i bezwolni,
Choć zaciekli są w uporze
Nędzą swoją!
Nasi ludzie to biedaki,
Jeśli liczą jeszcze kiedy,
To plon chyba własnej biedy:
Na groszaki.

Przez różańce długich lat
Naszych ludzi płonne zboże
Śnieć toczyła, sporysz jadł!