Strona:Lew Tołstoj - Za co.djvu/57

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

te. Patrzył na nią i dopiero gdy spotkał się z jej wzrokiem, zamknął oczy.
— Czy mi się zdawało, czy też on naprawdę nie śpi? — zadała sobie pytanie. — Z pewnością tak mi się tylko wydało — pomyślała i zwróciła głowę w stronę skrzyni.
— Cierp jeszcze trochę — mówiła do męża, możeś głodny?
— Nie. Chce mi się palić.
Żona ponownie spojrzała na kozaka. Spał.
Widocznie zdawało mi się — pomyślała znowu.
— Słuchaj, pojadę teraz do gubernatora.
— Szczęśliwej podróży.
Wyjęła z kufra ubranie i wróciła do zajazdu, aby się przebrać.
Włożywszy najlepszy strój wdowieński, Albina kazała się przewieźć na drugą stronę Wołgi. Następnie udała się dorożką do gubernatora. Ten udzielił jej audencji. Staremu, a udającemu młodzika gubernatorowi, podobała się nadzwyczajnie piękna wdowa — polka, czarująca uśmiechem i mówiąca doskonale po francusku. Udzielił jej pozwolenia na wszystko czego chciała i prosił ją,