Strona:Lew Tołstoj - Spowiedź.pdf/124

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

wypływającą z religji. I nietylko zabójstwa na wojnie, ale podczas rozruchów, które wynikły po wojnie. Widziałem urzędników kościelnych, nauczycieli kościelnych, mnichów, ascetów, którzy pochwalali zabójstwa błądzących, bezbronnych młodzieńców.
I zwróciłem uwagę na to wszystko, co robią ludzie, wyznający chrystjanizm i przeraziłem się.


XVI.

Przestałem wątpić, przekonany byłem w zupełności, że w nauce tej religji, do której się przyłączyłem, nie wszystko jest prawdą. Pierwej powiedziałbym, że cała religja jest kłamstwem, ale teraz nie mogłem tego powiedzieć.
Lud posiadał prawdę, to było niewątpliwe, dlatego, że inaczej by nie żył. Prócz tego ta znajomość prawdy była mi już dostępną, żyłem już nią i czułem całą jej prawdę; ale w tej nauce było i kłamstwo. O tem nie mogłem wątpić. I wszystko, co wprzód mnie odpychało, teraz żywo stanęło mi przed oczami. Chociaż wiedziałem, że tego fałszu, który mnie odpychał, mniej było u ludu, aniżeli u przedstawicieli kościoła, — pomimo to widziałem, że i w wierzeniach ludu kłamstwo było zmieszane z prawdą.