Strona:Leon Tołstoj - Anna Karenina Tom III.djvu/90

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

jako rezydentka u swych bogatych krewnych, a obecnie Dolly wstyd było za rodzinę męża, gdy przekonała się, że ciotka Stepana Arkadjewicza przebywa na stale pod dachem Wrońskiego.
— Anna zauważyła niechęć Dolly, zmieszała się, zarumieniła, puściła amazonkę i potknęła się.
Darja Aleksandrowna podeszła do szarabanu i przywitała się chłodno z księżniczką Barbarą; Świażskiego znała również. Świażski zapytał ją, co porabia jego przyjaciel-dziwak i jak się miewa jego żona, i rzuciwszy wprawnem okiem na niedobrane konie i powóz z połatanemi skrzydłami, zaproponował paniom, aby jechały w szarabanie.
— A ja pojadę w tym wehikule — rzekł — koń jest spokojny, a księżniczka świetnie powozi.
— Niech pan siedzi! — zawołała Anna — a my po jedziemy w powozie — i ująwszy Dolly pod rękę, wsiadła z nią razem do powozu.
Darja Aleksandrowna ze zdziwieniem otwierała oczy, przyglądając się temu wykwintnemu ekwipażowi, jakiego nie widziała jeszcze nigdy, rasowym koniom i eleganckim postaciom, otaczającym ją. Inna kobieta, mniej uważna, nie znająca Anny dawniej, a szczególnie nie podzielająca przekonań Dolly, nie dostrzegłaby nawet nic nadzwyczajnego w Annie; teraz jednak zastanowiła Dolly uroda jej, jaką kobieta zakwita tylko w chwilach, gdy kocha i jest kochaną. Całe oblicze Anny, wyraźne dołki na policzkach i podbródku, skład warg, uśmiech, który zdawał się krążyć koło twarzy, wdzięk i szybkość ruchów, brzmienie głosu, nawet lekki odcień gniewu, z jakim odpowiedziała Wesłowskiemu, gdy ten zapytał ją, czy pozwoli mu siąść na konia, na którym dotąd jechała, a którego Wasieńka obiecywał nauczyć chodzić galopa z prawej nogi, wszystko to tworzyło nader pociągającą całość, i widać było, że Anna sama wiedziała o tem i cieszyła się swym urokiem. Gdy panie wsiadały do powozu, obydwie zmięszały się nagle. Annę zakłopotało uwa-