Strona:Leon Tołstoj - Anna Karenina Tom II.djvu/290

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

wskazywali mu, co ma czynić, on zaś zgadzał się zupełnie na wszystko, co mu tylko proponowano. Brat pożyczył dla niego pieniędzy, księżna radziła wyjechać z Moskwy zaraz po ślubie, Stepan Arkadjewicz radził jechać za granicę; Lewin zgadzał się na wszystko. — „Róbcie, co wam się tylko żywnie podoba, jeżeli wam to tylko sprawia przyjemność; jestem szczęśliwy i szczęście moje nie może być ani większem, ani mniejszem, niezależnie od tego, co wy robić będziecie“ — myślał. — Gdy powiedział Kiti, że Stepan Arkadjewicz radzi wyjechać za granicę, zadziwił się bardzo, że narzeczona nie zgadza się na wyjazd i że ma pewne własne wymagania co do przyszłego ich życia. Kiti wiedziała, że Lewin ma na wsi zajęcie, któremu oddaje się z zamiłowaniem; Lewin zaś wiedział, że Kiti nietylko nie zna się na tem zajęciu, lecz nawet nie pragnie znać się na niem. Nie przeszkadzało jej to jednak uważać je za nadzwyczaj ważne. Prócz tego wiedziała, że dom ich będzie na wsi, nie życzyła więc sobie jechać za granicę, gdzie nie będzie mieszkała, lecz tam, gdzie będzie miała po ślubie swój dom. Ten pogląd, wypowiedziany zupełnie stanowczo, zadziwił Lewina, lecz ponieważ rzecz ta była dla niego zupełnie obojętną, poprosił natychmiast Stepana Arkadjewicza, tak, jakby to było obowiązkiem tego ostatniego, aby pojechał na wieś i przygotował tam wszystko, co tylko uzna za stosowne; Lewin ufał gustowi Stepana Arkadjewicza, któremu w istocie można było zaufać pod tym względem.
— Powiedz mi jednak — zagadnął pewnego razu Lewina Stepan Arkadjewicz po swym powrocie ze wsi, gdzie przygotował już wszystko na przyjęcie państwa młodych — czy masz świadectwo, żeś był u spowiedzi?
— Nie, a co?
— Bo bez niego nie dadzą ci ślubu.
— Aj, aj, aj! — zawołał Lewin — przecież ja, jak mi się zdaje, dziewięć lat już przeszło nie byłem u spowiedzi... nawet przez, myśl mi to nie przeszło...