Strona:Leon Tołstoj - Anna Karenina Tom II.djvu/173

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
I.

Kareninowie, mąż i żona, mieszkali wciąż pod jednym dachem, widywali się codziennie, lecz zachowywali się względem siebie jak ludzie zupełnie obcy. Aleksiej Aleksandrowicz wziął sobie za zasadę widywać się codziennie z żoną, aby nie dawać służbie powodu do czynienia jakichkolwiek uwag, lecz unikał obiadów, przy których musiałby się spotykać z Anną. Wroński nie bywał nigdy w domu Aleksiej a Aleksandrowicza, lecz Anna widywała się z nim po za domem i mąż wiedział o tem.
Taki stan rzeczy był męczącym dla nich wszystkich trojga i każdemu z nich zabrakłoby sił wytrzymać to choć przez jeden dzień, gdyby każde nie spodziewało się, że stan ten ulegnie zmianie i że jest to tylko chwilowa, przykra nader trudność, która lada chwila zostanie usuniętą. Aleksiej Aleksandrowicz spodziewał się, iż ta namiętność, której poddała się jego żona, minie tak, jak wszystko mija na tym świecie, że świat cały zapomni o tem i że imię jego pozostanie nieshańbionem. Anna, od której wszystko zależało i której było najciężej, znosiła stan ten dlatego, że nie tylko spodziewała się, lecz nawet pewną była, że wkrótce wszystko skończy się i weźmie inny obrót. Anna nie miała najmniejszego pojęcia, co mianowicie położy kres temu stanowi, lecz pewną była, że to „coś“ nadejdzie bardzo prędko. Wroński, ulegając Annie, oczekiwał również czegoś takiego, co stać się musi pomimo jego woli, a co położy kres wszelakim wątpliwościom.