Strona:Leo Belmont - Królewska miłośnica.djvu/221

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Pewnego dnia odwiedza panią Dubarry Polka — księżna Lubomirska. Zastaje ją zalaną łzami — adresującą świeżo napisany list.
— Ach! wykrzykuje pani Dubarry — czy pani nie lęka się pozostawać w naszej nieszczęśliwej ojczyźnie?
— Moja jest też nieszczęśliwą.
— Ale nasza jest okrutną... Zaklinam cię, księżno... wyjedź! Oni tu nie uszanują nawet cudzoziemki.
— Nie potrafię myśleć o sobie — rzekła księżna Lubomirska — gdy widzę dokoła tylu nieszczęśliwych... Ale czemu pani płacze? Co to za list?
— Do królowej.
— Mogę przeczytać?
— Tak.
I oto księżna Lubomirska czyta ów list historyczny, który sam jeden daje prawo pani Dubarry do czci i pamięci potomnych:
„Słyszę, że Wasza Królewska Dostojność znajduje się w potrzebie... Luciennes i cały mój majątek są na usługi Królowej Pani. Wszakże wszystko, co posiadam pochodzi z łaski rodziny królewskiej. Zaklinam Cię, Najjaśniejsza Pani — przyjmij wszystko — masz przed sobą tyle wydatków i tyle dobrodziejstw do czynienia. Nie odrzucaj ofiary wdzięczności, albowiem to, co jest Cezara — winno być oddane Cezarowi.“
Księżna Lubomirska wzruszona milczy.