Strona:Leblanc - Zęby tygrysa (1924).djvu/363

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   357   —

teraz w kierunku Nantes. Porwanie tej kobiety wydarzyło się o północy. Teraz jest godzina 9-ta rano. Przypuściwszy, że auto, będące zwykłym wynajętym wehikułem, robi przeciętnie 30 kilometrów na godzinę, to po dwunastu godzinach jazdy, czyli w południe, sprawca mego nieszczęścia zrobi 360 kilometrów, a więc znajdować się będzie w punkcie położonym pomiędzy Angers i Nantes... Znajdować się będzie tutaj...
— Ponts-de-Drive — potwierdził Davanne, który słuchał spokojnie wykładu.
— Dobrze. Przypuściwszy z drugiej strony, że aeroplan ruszy w drogę z Issy-les-Moulineaux o godzinie 9 rano i że będzie bez przerwy robił 120 kilometrów na godzinę, to w ciągu trzech godzin, czyli w południe osiągnie ten sam właśnie punkt, t. j. Ponts-de-Drive w tym momencie, kiedy auto będzie tamtędy przejeżdżało, nieprawdaż?
— Jestem w zupełności pańskiego zdania.
— W takim razie, skoro jesteśmy jednego zdania, wszystko pójdzie dobrze. Czy pański aparat może wziąć jednego pasażera?
— Przy sposobności...
— A zatem wyjedziemy.
— To niemożliwe, gdyż nie mam upoważnienia.
— Owszem, ma pan upoważnienie. Obecny tu pan prefekt policyi w porozumieniu z prezydentem gabinetu, bierze na siebie sprawę pańskiego wyjazdu. Więc wyjeżdżamy. Jakie są pańskie warunki?
— To zależy... Z kim mam przyjemność?
— Arseniusz Lupin!
— Do djabła! — wykrzyknął Davanne zdumiony.
— Arseniusz Lupin — powtórzył don Luis. — Musi pan znać już z dzienników przynajmniej część najświeższych wydarzeń. Otóż Florentyna Levasseur została uprowadzona tej nocy. Chcę ją ocalić. Ile pan żąda?
— Niczego nie żądam.
— To za wiele.
— Być może, ale bawi mnie ta cała przygoda. Zrobi mi to reklamę.
— Więc dobrze! Ale pańskie milczenie jest mi potrzebne aż do jutra. Kupuję je. Oto dwadzieścia tysięcy franków.