Strona:Korczak Janusz - Jak kochać dzieci. Dom sierot.pdf/63

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

swą oddać sądowi. Niedbali i niemądrzy tego nie robią, — wolą się złościć.

Pierwszy rok próby.

Wartość sądu i pożytek kodeksu oceniłem podczas rocznej próby. Spraw było 3500. — Najmniejsza ilość spraw w ciągu tygodnia 50, największa — 130.
W ciągu roku wyszło 25 zeszytów „Gazety Sądowej“. Zeszyt pierwszy, podany w całości, wydany został po pierwszym próbnym miesiącu.
Zeszyt dziewiąty, wydany w pół roku później, gdy sąd został zawieszony na przeciąg czterech tygodni. — Po przerwie wprowadzona została Rada Sądowa, o jej działalności mówi numer dziewiętnasty Gazety sądowej.
Zdaje mi się, że najsłuszniej będzie opowiedzieć, jak było:
W pierwszych zaraz tygodniach przekonałem się, że wiele drobnych spraw, dokuczliwych dla dzieci, jątrzących i psujących ład, — nie dochodzi, nie może dojść do wiadomości wychowawcy. Wychowawca, który twierdzi, że wie wszystko, świadomie kłamie. Przekonałem się, że wychowawca nie jest rzeczoznawcą w sprawach, które dotyczą dzieci, przekonałem się, że władza wychowawcy przewyższa jego kompetencję, że istnieje cała hierarchja, gdzie każdy starszy ma prawo poniewierać bądź tylko nie liczyć się z młodszym od siebie o dwa lata, że samowola ściśle jest dozowana zależnie od wieku wychowańców. A strażnikiem tego gmachu bezprawia jest wychowawca. Sic volo, sic jubeo.
Cóż z tego, że wychowawca nie bije lub szturgnie w najrzadszym przypadku, gdy rozzuchwalony bezkarnością uderza w twarz młodszą czy słabszą dziewczynkę i odbiera jej szczudła.
Było zwyczajem, tradycją, że trzynastoletni pożyczali od malców pióra czy bibuły, a gdy mały żądał zwrotu, słyszał uprzejmą odpowiedź:
— Odczep się. Nie zawracaj głowy.
Tych „drobnych“ spraw było wiele dziesiątków. Trzeba się było uczyć, mozolnie uczyć — rozumieć je.
Wiele spraw rozstrzygało się nadal poza sądem. Przeko-