Strona:Koran (Buczacki) T. 1.djvu/121

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

nieprzyjaciela, był przytomny przeglądowi wojska. — Karność i dzielna postawa wojowników zdziwiła Abu­‑Safiana; Niesposób oprzeć sic takiéj potędze, zawołał „zaprawdę Al­‑Abbasie, siostrzeniec twój potężne ma wojsko.”
„Tak jest” odrzekł Abbas, wróć więc do swoich i odwiedź ich od próżnéj z apostołem Bożym walki”.
Abu­‑Safian podążył do Mekki, zwołał mieszkańców i przestrzegł ich opowiadając o siłach wroga. Przykład jego pociągnął wielu za sobą.
Mahomet tymczasem nie przewidując skutku jego namów, przygotował swe szeregi do boju. Za danym hasłem, środkowa kolumna ruszyła ku miastu, po skrzydłach posuwały się pomniejsze roty.
Alemu powierzono święty sztandar; miał go zatknąć na górze Hadżun, i strzedz do przybycia proroka.
Wodzowie otrzymali rozkazy unikania rozlewu krwi.
Mahomet prowadził tylną straż, jadąc na ulubionym wielbłądzie Al­‑Kaswa. Na górze Hadżun obok sztandaru zatkniętego rozbito mu namiot; tu zsiadł z wielbłąda, zrzucił szkarłatny kaftan, a w jego miejsce oblókł strój pielgrzymi i czarny zawój. Wtem rzuciwszy okiem w dolinę, dostrzegł Kaleda na czele jazdy mordującego nieprzyjaciół.
Konnica jego z dzikich złożona Arabów, do wściekłości przywiedzioną została gradem strzał któremi ją przywitali korejszyci; widząc to wódz ich, rzucił się na wrogów, którzy podali tył i pierzchli w nieładzie. Na karkach korejszytów wcisnęli się Muzułmanie do miasta, i tylko szybkie rozkazy proroka uprzedziły rzeź mieszkańców.
Ruszył Mahomet do bram Mekki, mając Abu­‑Bekera po prawéj, Osmana zaś syna Zeida po lewéj ręce. Słońce ciskało pierwsze swe promienie, gdy w pielgrzymim stroju, z słowami Koranu na ustach, jako zwycięzca wjeżdżał do rodzinnego miasta „Do Boga należą zastępy nieba i ziemi; Bóg jest potężny i mądry, Sprawił widzenie Apostoła swego, w którem mu przyrzekł wprowadzić do Mekki swobodnie.”
Nie zsiadając z wielbłąda udał się Mahomet prosto do Kaaby, okrążył ją siedm razy, lecz gdy gotował się wejść wewnątrz świątyni, zawarł przed nim drzwi Otman­‑Ibn­‑Talha jéj odźwierny. U-