Przejdź do zawartości

Strona:Klemens Junosza - Z antropologii wiejskiej (nowa serya).djvu/149

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Onufry, — odezwał się po chwili, — Onufry, był ja kiedy gospodarz, czy nie?
— A cóż to nie pamiętacie?!
— Byłem gospodarz stateczny, psia wełna, i obsiedziały... mogłem żyć śpiewający, psia wełna! W gromadzie Pypcia Wincentego znali i uszanowanie mu dawali, sołtysem byłem przez trzy roki... a gruntu miałem dowodnego szmat i łąki kawałek i całe obejście i bydełko i szkapy dwie, co biednie rachując, po jakie sto rubli były warte. A odzienia w komorze moc, a słoniny z połeć, a mąki, a kaszy, różności po beczkach, a pieniędzy, psia wełna, papierkami nieraz i po sto rubli, zaś dziesiątkami i srebrem ze trzy kwarty, albo i więcej. Chłop byłem, psia wełna, taki, coby mnie za parę tysięcy nie kupił, biednowolski z rodu, z dziada pradziada, psia wełna! A dziś... co ja dziś? wiecheć stary, plewa... strach na wróble. Małe dzieci we wsi palcami mnie wytykają, że już raz ażem grudą ziemi na nie, psia wełna, musiał rzucać....
Znowuż umilkł. Głowę w rękach ukrył i zdawało się Grzędzikowskiemu że płacze.
— Wincenty, — odezwał się dziad, — Wincenty, słuchajcie-no.
— Co chcecie?
— Mnie was żal.
— Nie mam już czem, psia wełna, żałości ludzkiej opłacać. Insze mnie żałowali, a ja com miał trochę groszowiny zaszytej w sukmanie, tom wypruwał i wypruwał het wszystko, że ledwie mi jeszcze jeden czerwony papierek pozostał...
— Nie przymawiam ja się do waszej, na ten przykład, zapłaty, ani do waszego poczęstunku, a skoro moja wola będzie to i sam potrafię wam zafundować, że na ten przykład na swoich nogach do domu nie wrócicie, ale radę wam chcę dać, po przyjacielstwie, po życzliwości...