Strona:Klemens Junosza - Wnuczek i inne nowelle i obrazki.djvu/69

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
— 63 —

Po chwili nowa męczarnia... Duża książka z obrazkami, przedstawiającymi różne zwierzęta, wychodzi z szafy... i jakby popychana przez niewidzialną siłę, przysuwa się do mego łóżka. Z pomiędzy jej kart, wychyla się obrzydliwy a straszny krokodyl, przymruża jedno oko, przechyla głowę na bok i otwiera tuż przede mną paszczękę, w której są dwie niesłychanie wielkie klawiatury... Straszny gad każe mi na nich grać gammy z tonu c! Ja nie chcę, bronię się, uciekam, on zaś chwyta mnie, miażdży ostrymi klawiszami i pożera...
Podobno kilka tygodni trwała moja choroba, ale stary doktor wyleczył mnie przecież. Wstałem z łóżka blady jak ściana, wątły, wychudły i jeszcze smutniejszy i bardziej zamyślający się niż dawniej.
Wujenka otaczała mnie najtroskliwszą opieką, fortepian został sprzedany, a o nauce muzyki już mowy nie było. Wrażenia z lat dziecinnych głęboko i trwale kryją się w pamięci i na całe życie pozostawiają ślady.
Otóż masz rozwiązanie zagadki, dlaczego drgnąłem, usłyszawszy dźwięki fortepianu. To mimowolne, to odruch, wiem przecież skąd dźwięk pochodzi, a jednak tego strasznego krokodyla o dwóch klawiaturach w paszczy nigdy zapomnieć nie mogę.