Strona:Klemens Junosza - Monologi.djvu/106

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

nie byli zgrabni, nie mieli delikatności w robocie...
Pokazuje się, że ciężka ręka bywa zawsze niedobra.
My tu jesteśmy praktykowani ludzie... nie zrobilibyśmy takiej grubej fuszerki, a przecież mamy tu swoje Panamki. Choćby na przykład lombardy. Każdy lombard warszawski to jest wielka Panama na małą skalę, a przecież lombardniki w kozie nie siedzą, gazety o nich nie piszą... Wszystko jest dobrze, wszystko git, wszystko w porządku. Na co brać większy procent? Na co ludzi biednych obdzierać? lepiej być porządnym obywatelem i nie żądać więcej procentu jak 1½ na miesiąc i 5% na miesiąc na koszta przechowania zastawu. To jest uczciwie i sumiennie; nikt lombardnikowi od panamczyków nie wymyśla, bo za co? A cały kredyt warszawski czy też nie jest porządna Panama? ale porządna Panama, nie taka głupia jak francuska! Urządzona prześlicznie, tylko patrzeć i podziwiać. To już nie jeden kanał, ale cała kombinacya kanalików i przykanalików, z siecią rur, przez które wyciąga się cały dochód z najrozmaitszych ludzi, z całej Warszawy. Są instytucye bankowe; te dają pieniądze wielkim żydom na 6%, ci dają mniejszym na 12%, ci jeszcze mniejszym na l8%, a ci różnym łapserdakom na 24%. Łapserdak