Przejdź do zawartości

Strona:Klemens Junosza - Leśniczy.djvu/88

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Co? sukcesya na panią spadła, czy może wygrana na loteryi? — zapytał Kaliński.
— Może... może... ach, dziś jeszcze mówić o tem zawcześnie. Czy pamiętasz, ojczulku, jak czytałam ci biblią w ogrodzie, pod staremi lipami?
— Dlaczego o to pytasz?
— A pamiętasz ten wiersz: „wspomnij, o Panie! że wiatrem jest żywot mój, i nie wróci się oko moje, aby widziało rzeczy dobre.” Wspomniał Pan, i dał wrócić oczom twym i jeszcze one rzeczy dobre zobaczą.
— A pamiętasz, Anielciu — rzekł ojciec — jakeś czytała:

„Myślałam sobie, gdyby to skowronki
„Ze skrzydeł swoich dały mi po piórku,
„Poszłabym z niemi i tylko z tej góry
„Chciałabym jeden mały kwiat uszczyknąć,
„Kwiat niezabudki, a potem za chmury
„Lecieć wysoko, wysoko i zniknąć...”

— Pamiętam.
— Otóż ja ci nie dam zniknąć, moja jedyna... Gdzie cię piórka miłości i losów uniosą, pójdę za tobą i nie rozdzielę się z tobą. Panie Kaliński, napisz do Adasia, żeby przyjechał do nas...

KONIEC.