Strona:Klemens Junosza - Fotografie wioskowe.djvu/201

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Co to oznajmić? na co oznajmić? pan mnie i tak dobrze zna. Proszę tylko powiedzieć trzy słowa: jest Icek Pistolet.
— Jak?
— „Jest Icek Pistolet.“ Jak pan to usłyszy, to do góry podskoczy. Proszę jeszcze dodać jedno słowo: że mnie przysłała pana ciotka, że ona jest bardzo zmartwiona, że ja pisałem do niej list, że ja nie wiem, czy ona ten list odebrała, że jeżeli nie odebrała, to się martwi, a jeżeli odebrała, to się też martwi, bo w tym liście ja nie pisałem, gdzie się pan znajduje, a dlatego nie pisałem, żem sam nie wiedział; i jeszcze jedno słowo: że ja cierpiałem, że mnie trzymali w kozie, że miałem zepsuty szabas... że mi chłopi mało rąk nie powykręcali. Lokaj ręką machnął:
— Ja tam tego nie spamiętam; powiedzcie sami. Icek Strzelający? zwyczajny Icek... Pistolet.
Lokaj odszedł. Icek pogonił za nim.
— Czekajcie no, czekajcie, jeszcze jedna mała kwestya.
— No, co?
— Nasz pan tu przyjechał karymi końmi?
— Karymi.
— A ile ich jest?
— Cztery.