Strona:Klemens Junosza - Żywota i spraw imć pana Symchy Borucha Kaltkugla ksiąg pięcioro.djvu/94

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

i chudy, a jeszcze gdy twarz wykrzywił i minę zrobił płaczliwą, wydawał się jak ów, co dopiero po ciężkiej chorobie łoże boleści opuścił. W szkole był jakby senny, ale myśl jego pracowała usilnie. Niby ptak na skrzydłach, biegła ona do Trzmiela. Ta wioska w marzeniach Symchy przedstawiała się niby ziemia obiecana — o niej tylko myślał. Postanowiwszy nie odznaczać się wielkimi postępami w nauce i nie okazywać gorliwości nadzwyczajnej, Symcha powoli schodził z piedestału, na który był się wyniósł w opinii Imć pana Klopmana; z każdym dniem był niżej i niżej, aż zeszedł na stopień ostatni, tak, że mistrz splunął z oburzenia i przyszedł do wniosku, że nie warto wlewać oliwy mądrości w takie marne naczynie.
Przy pierwszej zdarzonej okazyi zawiadomiony był o tem Imć pan Dawid. Mąż ten ze smutkiem ujrzał, że jego nadzieje rozwiały się zupełnie, że na polu nauki Symcha zaszczytów nie zdobędzie.
Ciężka to dla serca ojcowskiego przykrość widzieć rozwiane co do dziecka nadzieje, atoli trzeba się było zgodzić z losem i z ambicyi wysokich zrezygnować, co też Dawid uczynił. Symcha w dalszym ciągu do szkoły Klopmana uczęszczał, ale już nie jako przyszły luminarz