Strona:Klemens Junosza - Żywota i spraw imć pana Symchy Borucha Kaltkugla ksiąg pięcioro.djvu/43

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

była stokroć mocniejsza od nici przyjaźni, jaką mieli dla niego.
Czynili mu też różne figle i psoty, a choć ich za to sroga spotykała kara, jednak słodycz zemsty milszą im była od goryczy razów.
Starsi chłopcy poważali się nawet niekiedy czynić sobie z niego nieprzystojne żarty, a zwłaszcza robić alluzye do jego nosa, który i kształtem i barwą znacznie się od zwykłych nosów różnił. Dosypywali mu popiołu i piasku do tabaki, a nieraz tabakierę tak schowali, że jej na żaden sposób nie mógł odszukać.
Mały Symcha nie od razu mógł się grzać przy ogniu mądrości samego Imć pana Klopmana i był wraz z kilkoma innymi młodzieniaszkami powierzony pieczy asystenta imieniem Mojsie. Ten, aczkolwiek miał nadzieję kiedyś mistrzem zostać i obyczaje swego nauczyciela pilnie studyował, jednak nie naśladował go w surowości, i owszem, łagodny był dla dzieci, a tę miał z tego korzyść, że każdy z pieczy jego powierzonych pupilów dzielił się z nim prowizyą, z domu do szkoły przynoszoną. Ten asystent miał takie przekonanie, że więcej waży cicha łagodność, aniżeli głośna gwałtowność, i że dla delikatnej potrawy zawsze się znajdzie miejsce w żołądku. I to mu również obcem nie było, że kto dziecko chwali,