Przejdź do zawartości

Strona:Klemens Junosza - Żywota i spraw imć pana Symchy Borucha Kaltkugla ksiąg pięcioro.djvu/25

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

ków, daktyli — ogromne; widziała go, jak do piwnic schodzi, gdzie beczki liczne na legarach spoczywają, gdzie szeregi butelek na półkach leżą, gdzie się liczna czeladź uwija. Widziała domostwo jego z wielkiem podwórzem i stajniami, ze stancyą dla honoratiores i izbami dla zwyczajnego plebsu; widziała, jak domownicy jej syna trunki przeróżne w beczkach toczyli, a on, jedną rękę za pas zatknąwszy, drugą wielkie pieniądze do skrzyni zgarniał, od czasu do czasu piękną, rozłożystą brodę swoją gładząc.
Różność poglądów ojca i matki na przyszłość i szczęście jedynaka nieraz bywała powodem sporów i sprzeczek małżeńskich, które — ile że Imć pani Dawidowa była temperamentu kolerycznego i przy lada okazyi o garncu wrzącą wodą napełnionym wspominała — tem się zazwyczaj kończyły, że Imć pan Dawid na podwórko uciekał i tam już bez żadnej przeszkody dalsze plany wysnuwał, lub udawał się do teścia do sklepu, gdzie się przyjemnym zabawiali dyskursem.
Młodociana latorośl Kaltkuglowego rodu szybko rosła i sił nabierała, i nie upłynął nawet rok czasu, kiedy infant ten już się zaczął na ziemię do chodzenia samowolnego rwać, przyczem całą stancyę ostrymi napełniał