Strona:Klemens Junosza - Żywota i spraw imć pana Symchy Borucha Kaltkugla ksiąg pięcioro.djvu/126

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

ujrzał na stole, gdy drugą ratę przyobiecano mu niezawodnie za parę miesięcy dostarczyć — odstawił fajkę na bok i zaczął poważniej kapitalistów traktować.
Złote góry obiecywali mu w przyszłości, więc uszu pilnie nastawiał, tem więcej, że, jak słusznie się wyraził Imć pan Gansfeder, finansowe życie tego człowieka nie było bynajmniej jedwabnem. Po długich pertraktacyach pan Gansfeder z uprzejmością zapytał:
— Nad czem się pan namyśla? Powiedzieć trzeba jedno słowo, tak lub nie.
Ziemianin wąsa pokręciwszy, rzekł:
— Tak.
Gdy już na tym głównym punkcie porozumienie nastąpiło zasadnicze, zajęto się dyskusyą nad szczegółami tak energicznie, że konferencya, koło dziesiątej rano rozpoczęta, pod wieczór miała się już ku końcowi, a następnego dnia przed południem oblokła się w papierową szatę umowy piśmiennej.
Zaraz wzięto się energicznie do rzeczy, aby w jak najprędszym czasie gniazdko dla młodej pary przygotować. Chłopi zwozili drzewo i cegłę, a murarz, cieśla i stolarz przyprowadzali starą ruderę do porządku. W blizkości odbudowanej karczemki stanęła wkrótce i nowa kuźnia, a przy niej domek nieduży i stajenka.