Strona:Klemens Junosza-Z papierów po nieboszczyku czwartym.pdf/10

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

rowane były czerwonym atramentem.
Usiadłszy na kulawem krzesełku, zacząłem przerzucać karty rękopismowej księgi, antykwaryusz zaś, zapaliwszy cygaro, od którego zapachu mogły struć się wszystkie móle w jego książnicy, otoczył się kłębami dymu, z po za którego wspaniała jego broda wyglądała niby płacząca wierzba z po za mgły wieczornej.
Milczeliśmy przez jakiś czas obadwaj; ja przerzucałem karty manuskryptu, handlarz z po za obłoku dymu śledził wrażenie, jakie czytanie na mnie sprawia.
Schyliłem głowę, jak najniżej, w słusznem przekonaniu, że mądry będzie ten mąż, jeżeli z łysiny mojej potrafi cokolwiek wyczytać.
Przejrzawszy manuskrypt, położyłem go na półce i zacząłem targować jakąś starą broszurę, niepotrzebną mi wcale.