Strona:Klemens Junosza-Wybór pism Tom I.djvu/145

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

wej tak prędko umiadł sobie zjednać popularność i sympatyę, nazwisko jego prawie nigdy wymawiane nie było; natomiast nadawano mu różne pseudonimy: nasz protektor, zacny papa, wesoły passażer; zresztą co znaczy imię w dobrej kompanii?! Skoro kto kupuje śniadania i kolacye, robi zakłady o sto kufli piwa, ma czas i zawsze dobry humor, to czy nazywa się Faramuziński czy inaczej jest absolutnie wszystko jedno.
Wesoły obywatel i dość. Wycofał się z interesów, pragnie odpocząć, zabawić się w sposób przyjemny i — bawi się też. Nie miewa skwaszonej miny, niebardzo liczy się z groszem, nie wyrzeka na ciężkie czasy. Jedną zdaje się mieć troskę, mianowicie: co będzie robił w jesieni, gdy ogródek zamkną, a artyści na prowincyę wyjadą?
— Przyzwyczaiłem się do was — rzekł raz przy kolacyi, — doskonale czas tu przepędzam; gdy was zabraknie, zanudzę się na śmierć.
— Jedź pan z nami — odezwała się jedna aktorka.
— Wiesz pani co? — zawołał stary kawaler, — to jest myśl!... Słowo daję, myśl genialna, szkoda tylko, że już jestem trochę przyciężki, bo gdyby nie to, kto wie, czy nie zaciągnąłbym się pod wasze sztandary i nie spróbował sił swoich na scenie. Jest to zawód piękny i wesoły, ale trzeba mu się poświęcić od młodości.
— Co to znaczy, panie! — odezwał się jeden, niemłody już aktor, który od lat wielu marzył o założeniu dyrekcyi na własną rękę, — nie do każdej roli potrzebna jest młodość. Ja naprzykład jestem od sza-