Strona:Kazimierz Władysław Wójcicki - Klechdy starożytne podania i powieści ludowe.pdf/54

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

spojrzał — i widzi w ogrodzie szlachcica, że pod jabłonią zakopana na sążeń w ziemi stoi okuta w mosiądz szkatuła.
Zrywa się, biegnie i zaczyna kopać. Już ciężką szkatułę dobył na wierzch, już chce ją przez płot przerzucić; kiedy się szlachcic zbudził, usłyszał złodzieja, wybiega z dworu — zatrzymuje Jonka. Ale ten i chciwy złota i w obawie, żeby go nie wydał, uderza łopatą w głowę i zabija na miejscu.
Na krzyk konającego pana, zbiegają się dworscy, łapią zbrodniarza i oddają do sądu.
W pół roku Jonek wisiał na rynku w poblizkiem mieście. Tyle to zarobił z łakomstwa skarbu i widzenia przyszłości.
Wiatr zawiał silnie; już nie rozlegały się tony czarodziejskiej fujarki, a nogi przecież Jonka obumarłe i zimne poruszał wiatr silnie, jakby do tańca.





Morskie oko.
(Jezioro w Tatrach.)

W tych miejscach gdzie takie góry a skały, były dawniej żyzne łany, lasy i łąki. Na samej od Polski granicy, mieszkał pan polski możny, a zwał się Morski. — A tuż od Węgierskich kopców panował młody i urodny książę i byli z sobą sąsiedzi o miedzę tylko, pan Morski miał cudnej urody córkę, książę ją ujrzał i zaraz się w niej srodze rozmiłował. — Prosił ojca o jej