Strona:Kazimierz Władysław Wójcicki - Klechdy starożytne podania i powieści ludowe.pdf/133

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

durzystę, każę mu się skryć za ścianą i za danym przezeń znakiem, by uderzył w wszystkie struny. Po chwili zabrzękły struny; wnet się zatrząsł zamek cały i czereda biesów wszystkich poskoczyła ku tej stronie, gdzie brzęk struny się rozlegał. A gdy biedny bandurzysta krzycz al płakał nadaremnie, dręczony od czarnych biesów, królewicz jednym poskokiem wpadł w komnatę kryształową i uwolnił piękną pannę. Wtedy z wysokiej jabłoni zniknęły złote owoce i on siwy gołąbeczek zniknął zaraz z tego zamku. W tym gołąbku dusza ojca zaklętej królewnej, który zmarł przed czasem, do niebiesiech uleciała.
Na swój zamek wiedzie piękną; stary król, płacząc z radości że doczekał się synowej, a do tego urodziwej, sute wesele wyprawił; sprosił gości i nim umarł, rozweselał stare lata równie pięknemi jak matka wnuczęty.





Wilkołaki.

Na kwiecistym pagórku nad brzegami Wisły, brzmiała huczna kapela; a drużyna rzeźwych parobków i dziewek skakała radośnie. Piwo i wódka stały w beczkach, z których się posilali wieśniacy zgromadzeni na uroczystość rolniczą dożynek. W pośród wesołej zabawy krzyk przeraźliwy zagłuszył i brzmienia muzyki i śpiewki radosne. Przerwano taniec; poskoczono, zkąd krzyki powstały i ujrzano z przestrachem jak wilkołak unosił w paszczy najpiękniejszą dziewkę