Strona:Kazimierz Przerwa-Tetmajer - Janosik król Tatr.pdf/76

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

nie pomogły i suchy, żylasty starzec niewzruszonym pozostawał, wzburzony ksiądz wyszedł, krzyknąwszy: Idź więc, przeklęty heretyku, samochcąc w ogień wieczny! Na stosie by cię spalić należało!
Wówczas powiadomiony o tej zatwardziałości sąd głowę jego na palu wystawić rozkazał.
Na Krzemionkach za Wisłą, troistą szubienicę wzniesiono i pomocnicy kata ostrz żelazny na pal sosnowy wbili. Jedenaście chorągwi konnych w pełnym rysztunku, miejskich, biskupa i panów okolicznych, wyjechało, a gawiedzi miejskiej masy ogromne poza Wisłę przez most, na promie i łódkach rybackich się przeprawiły. Ze strachem, który z niecną i podłą ciekawością walczył.
Wieść, iż Kostkę pojmano, iż go do Krakowa dragoni „pod siablami“ wieźli, rozeszła się falą po góralszczyźnie. Żony mężów, matki synów, siostry braci, a dzieci ojców za szyje, czy pod nogi obejmowały i wołały, aby go szli bronić. Ku wieści tej przymieszała się wieść po śledztwie, na którem się Kostka wyznał, iż był królewski syn. Starzy chłopi pamiętali wielkie wojny za Zygmunta III i Władysława IV, walczyli pod nimi przeciw Turkom i Rosjanom, pamiętali bunty i rokosze szlacheckie, królów udrękę, i chowali w duszach miłość i cześć dla rodu królewskiego i królewskiej krwi. Dlatego „cała siła województwa“, jedenaście chorągwi, otoczyła plac egzekucyjny.
Pod ten czas też Beata Herburtówna, na rekolekcjach w klasztorze klarysek w Nowym Sączu przez ojca osadzona, usłyszawszy, iż Kostkę na pal wbijać mają, po prześcieradłach związanych w nocy po murze się spuściła i jak szalona przed się w habicie, w który ją przyodziano, biegła. Biegła ku Krakowu gościńcem, napadana przez psy, które jej habit darły, różańcem się im ametystowym opędzając.