Strona:Kazimierz Przerwa-Tetmajer - Janosik król Tatr.pdf/15

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Sprawiedliwie szacuję miłość waszmości ku prawdzie i nienawiść szalbierzy i wiadomem czynię, iż ów Aleksander Leon Kostka ze Szternberku, za takiego się podający, z rodu naszego nie jest. Przed dwudziestu kilku laty do stryjecznego mego Rafała Kostki, kasztelana bełzkiego, zaufanego króla nieboszczyka Władysława, przywiózł hajduk chłopię, ledwie mówić mogące, bogato odziane i tam je wraz z oddanym sobie listem zostawił. Dom był bezdzietny i dziecko jak swoje chowano. Gdy chłopiec podrósł, zasię po niego przysłano i co się z nim później stało, nie wiem. Z naszego plemienia Kostków on nie jest, jeśli to ten za takiego się prezentuje. To wiem i słowem uręczam, a nawet, gdyby potrzeba w jakiej ważnej sprawie była, i przysięgą uręczyć mógłbym.
Życzę zdrowia Waszmości.

Janusz Kostka z Dębin,
kasztelan sieradzki.  

Gdyby grom z jasnego nieba uderzył, większegoby efektu zdziałać nie zdołał.
— Zaiste! Na palu pal — bo takie miał, gdy go co poruszyło, przymówisko — ręka to kasztelana, tak mi znana, jak moja własna. Któż więc waszmość jesteś? — zwrócił się ku Kostce.
Ten stał biały jak płótno.
— Ktoś waść jest? — zapytała porywczo księżna Korecka.
Kostka milczał, a Sieniawski rzekł:
— Jakom rzekł, nie mam ja tu co dłużej porabiać. Atoli zdaje mi się, iż źlem nie uczynił, zezwalając zaufanemu memu, któren z gorliwości ku mnie, o cześć domu Herburtów niemniej też dbały, podejrzenia powziąwszy, w najsłuszniejszą stronę, gdy kasztelan Rafał i małżonka jego nie żyją, z interrogacją się zwrócił. Cokolwiek stąd wyniknie, mnie wszelako jedno tylko: odejść stąd — pozostaje.