Strona:Kazimierz Przerwa-Tetmajer - Janosik król Tatr.pdf/146

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— E, bracie, ani sie śpiewać niechce — rzekła Krystka.
— No to tylko cokolwiek, niegłośno.
Wojtuś podniósł oczy na Janosika. Słyszał on nieraz, bo to wszyscy gadali, że gdy Janosik, strycny brat, hetman zbójecki, chce myśleć, każe sobie o zbójnikowi, o Janosikowi jakimsi, tegoż imienia, co przed latami, kiedyś bywał, śpiewać, a gdy co namyśli, „ziem sie trzęsie“.
Zabrzmiała cicho pieśń, a Janosik oczy w sosrąb na powale wlepił i słuchał, a gdy prześpiewali koniec o szubienicy, gdy zbójnik mówi:

Kieby jo béł dawno wiedział,
ze jo budziem na niej wisiał,
dałbyk jo jom odmalować,
śrybłem, złotem wyobijać.
Ode spodu talarkami
a od wiérhu dukatami,
a na wiérhu złotu kawku,
gdzie połozem swoje hławku!...

Janosik wstał, końcem kierpca kota odsunął i rzekł:
— Bądźcie zdrowi wszyscy! Dobra noc.
— Dobra noc, bracie!
Janosik wyszedł przed dom stryków i szedł ku swoim izbom, a gdy był przy nich, włożył dwa palce w usta i gwizdnął.
Rozdarło się powietrze i psy tu i owdzie zaszczekały strwożone.
Niedługo z lasu, skąd dym snać nad chałupą widać było, wynurzył się wysoki chłop i zbliżać ku Nędzowemu domostwu począł.
Przyszedł potem drugi towarzysz Janosikowy i trzeci — Gadeja, Mateja i Mocarny Stopkowie, Janosikowi towarzisia zbójeccy. Stanęli w milczeniu, gotowi słuchać, co powie.
— Chłopcy — rzekł Janosik — ja wam już radził kiedyś, że pójdziemy na wojnę.
— No — odpowiedział Gadeja — radziłeś.