Strona:Karolina Szaniawska - Rzeczpospolita nauczycielska.djvu/10

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Możliwy najzupełniej. Wszak istnieją w wielu krajach związki zawodowe, rozporządzające milionami, a powstałe z groszaków. Dlaczego ciężkim trudem wypracowany grosz nauczycielski nie miałby w ten sposób się rozmnożyć? Niechaj mu da początek drogą współdzielczą założona szkoła, czytelnia, nakład potrzebnej a pożytecznej książki, niech będą gromadzone drobne lecz stałe opłaty członkowskie, a między członków zapiszą się wszystkie nauczycielki kraju całego i starsze, i młode, i mające zapewnioną starość, i ubogie, jutra swego niepewne.
Sądzimy, że na tym fundamencie można oprzeć budowę i powoli, a ciągle przysparzać jej trwałość, rozszerzając wszelkiemi sposobami zakres towarzystwa.
W dodatku, jakkolwiek trudno z góry o tem wiedzieć, przypuszczać należy, że ofiarność społeczna zwróci się w tę stronę, od czasu do czasu jakiś zapis powiększy fundusze, których podwalinę najsilniejszą i najpewniejszą musi dać jednak sfera nauczycielska, silna swoją liczebnością, pożytecznością, zasługami, a tylko dlatego tak bezradna, że rozproszona i w ramy korporacyi dostatecznie nie ujęta.
Początek bywa w takich razach sprawą najtrudniejszą, tutaj dawno on zrobiony, trzeba więc iść dalej, rozwijać się, zamiast uparcie stać na miejscu. Wszak jest Schronienie nauczycielek, mogące jak najszerszemu rozgałęzieniu instytucyi za pień główny posłużyć. Dziwno mi, że w Zielonce, na piaskach, miejscowości bardzo zdrowej, nie powstała dotąd szkoła, że nie urządzono tam dochodowych warsztatów pracy, willi sąsiednich nie obrócono na letniska. Nie wszystkie chyba emerytki od rana do wieczora pragną siedzieć w fotelach, czytać lub rozmyślać. Pewno przeważna część wolałaby wziąć się do jakieg o