Strona:Karolina Szaniawska - Na całe życie.djvu/1

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
NA CAŁE ŻYCIE.
KILKA KARTEK Z ALBUMU.

— Jesteś pan niedyskretny!
— Być może; z pięknych ust panny Marji przyjmuję ten zarzut i ośmielam się powtórnie zapytać, dlaczego pani wychodzisz za Alfreda? Mojem zdaniem, jest to człowiek, który pani szczęścia zapewnić nie zdoła.
— Powiedziałam stanowczo, iż tłumaczyć się nie myślę.
— Dobrze, pytać więc przestanę. Mam tylko jedną prośbę...
— Słucham…
— Racz pani przejrzyć ten album.
— Ha! ha! ha! co za niegustowne ugrupowanie osób!
— Cóż na to poradzę! Tak już obok siebie pozostać muszą.
— Dlaczego? czy można wiedzieć?
— Bo — to są pary małżeńskie.

STRONA I.

Na pierwszy rzut oka ta kobieta piękną nie jest wcale. Wpatrzywszy się jednak w te duże rozumne oczy i szlachetne czoło, przyznasz pani, że czujesz się zaciekawioną.
Nawet na fotografji rysy te nie są martwe, lecz mówią, drga w nich życie i energja, słowem odbija się dusza.