Strona:Karol Rzepecki - Powstanie grudniowe w Wielkopolsce 27.12.1918.pdf/47

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Podgórnej i Aleji przy kościele św. Marcina i gromadził posiłki. W Bazarze natomiast… chaos! Na dolnej sali stoły nakryte na 120 osób… puste! Służba, kobiety przerażone; przynoszą rannych; lekarze opatrują w bocznym pokoju; co moment przepuszczamy ludzi uciekających z placu przez salę i podwórze na ulicę Kozią — ogółem ze 300 ludzi przesunęło się „gęsiego” poprzez stoły. W salce, w sieni setki ludzi; wojskowi z cywilnymi; Maciaszek, Korfanty, Lange, Rybka, Wysocki radzą, co czynić, co nakazać? Jan Chłapowski, Kęszycki, Włodz. Raczyński ze Stajkowa, ranny w zaszczytnej walce ulicznej w Czarnkowie, który już był z własnych funduszy przygotował kulomioty i karabiny w swym powiecie, dalej Z. Skórzewski, Chłapowski z Szołdr i inni obywatele z prowincji, dalej M. Paluch, B. Hulewicz wpadają co chwilę, badają położenie, wybiegają, by wydać rozkazy lub samym czynnie walczyć. A było nad czem radzić, bo znajdowało się wówczas w Poznaniu i promieniu fortecznym około 15 000 pruskiego żołdactwa!! Odpowiedzialność nielada!!
Przed Bankiem Związku został rannym w rękę indendant Straży Ludowej Józef Pyszczyński, kiedy bronił od śmierci oficera pruskiego, który strzelał do banku. Tenże Pyszczyński pobiegł do masztalarni i z szoferem Maciejewskim pojechał po broń; gdy spostrzegł, że na zamku i przy ulicy Wrocławskiej (Ziel. kaw.) broń całą już rozdana, pojechał do baraków przed bramą dębińską; tam otrzymał ognia od pionierów wil-