Strona:Karol May - W pustyni nubijskiej.djvu/78

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

tylko zaniepokojony wierny Ben Nil zapytał:
— Effendi, czy nie byłoby lepiej, gdybym z tobą pojechał? Mógłbyś wpaść w niebezpieczeństwo, w którem, jeśli taka wola Allaha, mógłbym ci oddać jaką usługę.
— Jeśli Allah zechce, to i bez twojej pomocy uniknę niebezpieczeństwa. Trzeba, abyście jeden dzień wypoczęli zupełnie i dlatego wszyscy trzej tu zostaniecie, zwłaszcza, że jestem pewien, iż łowcy niewolników tędy właśnie przejadą. I ja chętnie zostałbym razem z wami, lecz ostrożność nakazuje mi wziąć pod rozwagę jeszcze inne możliwości.
— A cóż będzie jeśli ci się jakie nieszczęście przytrafi? Nie będziemy ci mogli dopomóc, nadto nie będziemy wiedzieli, co sami mamy czynić.
— Jeśli jutro w południe nie będzie mnie jeszcze tutaj, to...
— Na tak długo chcesz jechać?
— Nie wiem jeszcze, jak daleko pojadę, w każdym razie, jeślibym do tego czasu nie wrócił, pośpieszycie do żołnierzy

74